czwartek, 17 lutego 2011

Meseta

Ktoś zapytał mnie kiedyś, dlaczego tak mi się podoba krajobraz mesety. Nie potrafiłem odpowiedzieć od razu i stwierdziłem: "Ponieważ myślę, że podobnie wyglądam w środku".
C. Nooteboom, Drogi do Santiago

27.08.2010
Meseta. Postrach pielgrzymów. Ogromny płaskowyż, zajmujący centralne połacie Półwyspu Iberyjskiego. Trawiony bezlitosnymi promieniami słońca, bez wody i drzew, które dawałyby cień, niemal niezamieszkały.  Gdzie nie sięgnąć okiem, tam bezkresne, suche pola. Jak na pustyni. Na szlaku meseta ciągnie się od Burgos, aż po León. Wielu pielgrzymów omija ten etap, przejeżdżając go pociągiem lub autobusem. Bo nudny, bo nużący. Nic bardziej mylnego.

Zakochałam się w mesecie.

Nie sądziłam, że do tego dojdzie. Słuchając opowieści innych, ja też obawiałam się nieco tego etapu, traktowałam ten odcinek jako konieczność, etap który trzeba przejść by znaleźć się z powrotem wśród pięknych, urozmaiconych krajobrazów górskich. Jednak od pierwszego dnia meseta całkowicie mnie zauroczyła i zafascynowała. Zachwyciła mnie przestrzeń, ona przede wszystkim. Ogromna przestrzeń, dająca poczucie wolności i szczęścia. Błękitne niebo wydaje się być ogromne, bezkresne, otaczające ze wszystkich stron. Przez płaski teren idzie się wygodnie, lekko, bez większego wysiłku. Żar słońca łagodzi przyjemny, wiejący wciąż mocno wiatr. Bać się nie było czego, krajobraz wcale nie jest nudny - jest przepiękny, nawet nieco urozmaicony łagodnymi wzgórzami. Poza tym jest mnóstwo czasu na kontemplację, na przemyślenia, na rozmowę z innymi. Uwaga nie skupia się na krajobrazie, bo i nie ma czym się skupić, ten krajobraz chłonie się po prostu całym sobą. Jedyne co ciąży chyba jeszcze bardziej, gdy idzie się po płaskim terenie, to plecak. Przychodzi mi do głowy, że jest on symbolem wszystkich rzeczy materialnych, które posiadamy i gromadzimy. Im jest ich więcej, tym bardziej ciąży, tym bardziej przygniata nas do ziemi. Gdy na chwilę go zdejmę, czuję się wolna i taka lekka, że mogłabym fruwać. Wędrówka bez niego byłaby samą przyjemnością.

Szłyśmy z Robertą we dwie, z początku bardzo smutne po porannym pożegnaniu z naszym hiszpańskim przyjacielem, potem jednak dużo rozmawiając, śmiejąc się, znów śpiewając. Droga mijała szybko. Po wysłuchaniu opowieści Włoszki, po raz kolejny przekonuję się jak różne są historie ludzkiego życia, często tak pełne bólu. Mimo to wciąż i wciąż zachwycam się tu na Camino nieskończonym pięknem człowieka i jego złożonością. Zatrzymujemy się na odpoczynek w Hornillos, przed sklepem spotykamy jakiegoś Niemca, który dopiero co rozpoczął pielgrzymkę - w Burgos. Dołącza do nas i dalej idziemy razem. Wcześniej, w drodze, gdy śpiewałyśmy, zrównał się z nami sympatyczny starszy Czech i powiedział, że idzie tak za nami, bo promieniuje od nas niesamowita, pozytywna energia i dzięki niej idzie się łatwiej. Gdy jednak i my zaczynamy już powoli tracić nadzieję na dotarcie gdziekolwiek tego dnia - na horyzoncie nie widać żadnej, nawet najmniejszej wioski - w ostatniej chwili u stóp wyłania nam się wieża kościoła i dachy Hontanas, ukrytego w niecce. Po odpoczynku robimy z Robertą zakupy, gotujemy pastę i zapraszamy na kolację Niemca oraz młodego, wesołego Belga. Jak się okazuje, Miyae też dotarła dziś do Hontanas, choć autobusem. Wieczór znów spędzamy więc w bardzo wesołym, międzynarodowym gronie. Tak rozpoczęła się przygoda z mesetą.

Dodatek praktyczny: Absolutnie nie omijajcie Mesety! Wierzcie mi, to naprawdę jeden z najpiękniejszych etapów Camino. Warunki pogodowe mogą tam być przeróżne, więc warto się tylko dobrze na to przygotować. Wiosną cała pokryta jest zielenią, a latem wysuszona, w kolorach pustyni. Koniecznie weźcie ze sobą dobry krem z filtrem (ja nie czułam słońca przez wiejący wiatr, więc się nie posmarowałam i dopiero wieczorem odkryłam jak bardzo jestem czerwona;)) i odpowiednie zapasy wody. Gdy długo nie widzicie celu, nie załamujcie się, wiele wiosek na mesecie jest ukrytych za wzgórzami lub w kotlinkach tak jak Hontanas.



u progu mesety

bezkres nieba

tak będzie wyglądać droga przez najbliższe dni

Hontanas ukazuje się w ostatniej chwili

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz