sobota, 1 stycznia 2011

Ciemności, upał, samotność i... włoska życzliwość

 20.08.2010
Dzień rozpoczęłam wyjątkowo wcześnie - przed szóstą, w zupełnych ciemnościach już byłam na szlaku, prędko zostawiając za sobą oświetlony punkcik wioski Villamayor. Miałam przed sobą znów tak długi odcinek jak wczoraj, a chciałam jak najwięcej przejść bez upału.
Już po chwili obiecywałam sobie, że nigdy więcej nie wyjdę zupełnie sama w ciemnościach. "Stracha" miałam niezłego;) idąc ponad godzinę po ciemku, z latarką, sama przez puściutkie pola. No ale klimat był, to fakt.
Wschód słońca za to był jednym z piękniejszych na moim Camino. Wstawało powoli, a pomarańczowy blask wydobył z szarości nocy rozległe pola, wzgórza, stogi siana. Wraz z pojawieniem się słońca, zaczęły wyłaniać się też sylwetki pielgrzymów - musieli być całkiem niedaleko za mną lub przede mną, a nie spotkaliśmy się w ciemnościach. Zamieniam kilka słów z jakimiś Włochami, ale potem gubię ich i większość trasy idę już sama, nie spotykając prawie że nikogo.
Mijam urocze Los Arcos, które jednak rozczarowuje mnie trochę. Nie znalazłam żadnego otwartego sklepu, w powietrzu unosił się zapach jakby końskich odchodów, nawet piękna katedra była ku mojemu żalowi zamknięta. Wszędzie za to wisiały czerwone i białe chorągiewki. No tak, pewnie wczoraj odbywała się jakaś fiesta.
W Torres del Río kolejne ciekawe doświadczenie.
Trzeba wyobrazić sobie zalaną słońcem wioseczkę z piaskowca na wzgórzu, wśród spalonych słońcem pól. Życie toczy się tu leniwie - koty, ludzie... czas jakby się zatrzymał. Przychodzę ja - samotny wędrowiec - wchodzę do baru, skąd dobiegają dźwięki hiszpańskiej muzyki. Na kamiennych ścianach muszle - symbol Camino. Jedyny klient, Hiszpan, pozdrawia mnie buenos días, zamawiam bocadillo i café con leche, by mieć siły na dalszą drogę przez bezdroża Hiszpanii... czułam się jak w filmie.
Niestety, chwilę później już jak w tragedii. Droga do Viany - brak ludzi, brak cienia, brak wody, powietrze faluje w gorącu. Widoki są piękne, ale odcinki znów pod górę, a woda skończyła mi się jakieś 5 km przed Vianą - chyba bym umarła, gdyby nie parę jeżyn i winogron zerwanych po drodze. Przy wejściu do miasta - ławki i źródełka z wodą. Szybko napełniam butelkę i łapczywie piję. Jeszcze nigdy nie smakowała mi tak bardzo zwykła woda.
Za to sama Viana - przecudna. Albergue mieści się w starej, pięknej części miasta. Jest wygodne i świetnie wyposażone, mieści się tuż obok imponujących ruin starego kościoła, z "tarasem widokowym" na okolicę. Siedzę tam pod drzewem, w tym mieście z historią i piszę. Po sjeście idę na spacer po mieście, robię też zakupy. W sklepie spotykam Andreę - jednego z grupki młodych Włochów poznanych w Villamayor. Opowiada jak wyszli dziś rano po ciemku i zgubili drogę, by po godzinie błądzenia wrócić do punktu wyjścia i rozpocząć od nowa... cóż, tak też się zdarza. Zaprasza mnie też serdecznie dziś na wspólną kolację z nimi - nie chce w zamian ani pomocy w gotowaniu, ani pieniędzy na produkty. Po prostu chcą się podzielić.
Wieczór był przemiły. Włosi nagotowali mnóstwo pysznej pasty, prócz mnie zaprosili też jakieś dwie Francuzki. W ruinach kościoła rozgrywał się jakiś spektakl, który podglądać mogliśmy z okien albergue, a z "tarasu" nocą roztaczał się magiczny, przecudowny widok na światła miasta.

Dodatek praktyczny: Są odcinki, na których nie spotka się źródełek z wodą zdatną do picia. Dlatego najlepiej zorientować się wcześniej, czy będzie po drodze możliwość zaopatrzenia się w wodę, a jeśli nie, to zabrać ze sobą jej odpowiedni zapas. Ja, nauczona doświadczeniem tego dnia, następnym razem byłam już przezorna i wolałam mieć zbyt dużo wody w zapasie niż po raz kolejny umierać z pragnienia w falującym upale hiszpańskiego południa;)

wschód słońca

jak na pustyni

:)

Viana
ruiny kościoła sąsiadujące z albergue w Vianie

1 komentarz:

  1. Niesamowite widoki, zdjęcia piękne, niemal pocztówkowe! To musi być wspaniałe, podziwiać takie widoki podczas trudów wędrowania. Pewnie przeżywasz wszystko jeszcze raz pisząc z perspektywy czasu... Do zobaczenia jutro na gramatyce :*

    OdpowiedzUsuń