poniedziałek, 11 lipca 2011

Duchowa stolica Europy

 18.09.2010
Myślę, że właśnie tak można spokojnie określić to miasto, Santiago de Compostela - miasto spoczynku św. Jakuba Apostoła, od tysiąca lat stanowiące miejsce przybywania pielgrzymów z całej Europy, a później i świata, jedno z trzech wielkich miejsc chrześcijaństwa po Jerozolimie i Rzymie. Przesycone historią i tradycją, trwającą nieprzerwanie od wieków.
Rano niesamowite spotkanie pod katedrą - do Santiago dotarła dziś Roberta!!! Byłyśmy tak szczęśliwe, że znów się spotkałyśmy, że nie mogłyśmy przestać śmiać się i ściskać. Poszłyśmy we trzy na kawę, a potem na uroczystą mszę dla pielgrzymów w katedrze, podczas której wyczytywani są wszyscy, którzy dotarli do Santiago w ostatnim dniu (narodowości i miejsce startu), a na koniec uruchamiane jest słynne botafumeiro - potrzeba do tego aż kilku mężczyzn, a rozhuśtane ogromne kadzidło kołysze się wysoko do samego sklepienia!
Wieczorem czas pożegnać się z Miyae - wsiada w autobus do Madrytu. Ciężko uwierzyć, że to już ostateczne pożegnanie na Camino i więcej się tu nie spotkamy, tyle dni wspólnej wędrówki... Korea jest daleko, więc nie wiadomo kiedy zobaczymy się ponownie (ale obie jesteśmy przekonane, że kiedyś na pewno!). 
Ja i Roberta udajemy się na wieczorną modlitwę - o tej godzinie wstęp dla turystów jest już do katedry wzbroniony, było nas niewiele. Wieczór jest magiczny i pełen symboliki - wychodzimy na dziedziniec katedry, gdzie w kociołku rozpalany jest ogień i wrzucane do niego czarne kartki, symbolizujące wszystko to, co stare i złe w nas. Spalony zostaje więc stary człowiek, a na pamiątkę chrztu pokropieni zostajemy wodą. 
Wracamy do wnętrza katedry, gdzie ksiądz objaśnia nam symbolikę Portyku Chwały, dzieła mistrza Mateo, a następnie odczytuje fragment z Apokalipsy, mówiący o nowym Jeruzalem. O starym, które odeszło w przeszłość i o ludziach wszelkich narodowości i języków, którzy chwalą Pana...:-) Następnie zbieramy się wszyscy tuż przy ołtarzu, pod ogromną statuą św. Jakuba, nad Jego grobem, na modlitwę z prośbami. Niesamowite i niepowtarzalne, siedzieć tak blisko... tak samo jak widzieć katedrę cichą i spokojną, bez tłumu turystów. Wreszcie wydała mi się tak przepiękna, jak powinna. Na koniec możemy jeszcze na chwilę zejść do grobu apostoła - bez czekania godziny w kolejce, bez tłumu... cudowne.
Wyszłyśmy na zewnątrz bardzo szczęśliwe. Katedra nocą wygląda niesamowicie. Z każdej jej strony dobiega piękna muzyka, toczy się życie. Spotykamy turystów i pielgrzymów, ludzi wszystkich narodowości. Wracamy do albergue ciesząc się, że jutro znów ruszamy w drogę.

Dodatek praktyczny: Bardzo polecam skorzystanie z możliwości wigilii modlitewnej w katedrze - wiadomość o niej jest ogłaszana na mszy i aż dziwne, że tak niewielu ludzi z niej korzysta - wtedy dopiero prawdziwie można odczuć spokój, świętość i atmosferę tego miejsca, w dzień wypełnionego tłumem turystów.

Roberta, ja, Miyae

widok na Santiago

w jednej z uliczek

z dziedzińca katedry

św. Jakub


zejście do grobu Apostoła

uliczki Starego Miasta

katedra w blasku słońca...
... i w ciemnościach nocy

4 komentarze:

  1. W przeciągu ostatnich kilku miesięcy już drugi raz przeczytałem Twojego bloga od a do z. Pomyśl o książce, bo to najlepsze wspomnienia z Camino jakie czytałem. Prawdopodobnie przyczyniłaś się do mojej decyzji... Ruszam we wrześniu 2012.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo!:) Wydanie książki chyba niestety nie jest takie proste... ale miło mi to słyszeć :) Cieszę się z decyzji, powodzenia w wyprawie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Poszukaj :) Np tu: http://www.radwan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=150&Itemid=189&gclid=CLSdqufRla4CFQcRfAodBQllKg

    lub wpisz w google "Jak wydać własną książkę?"

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo... nie wiedziałam, że są takie możliwości!;) Być może nad tym pomyślę, bo moja mama od dawna mi mówi, że mogłabym się postarać o wydanie... ale zdaję sobie sprawę, że w tym celu moje zapiski wymagałyby jeszcze duużeeego dopracowania :) Dziękuję jeszcze raz i jeszcze raz Buen Camino!

    OdpowiedzUsuń